Książka
Kingi Kozieł

"Droga do Prawdy"

Dziennikarką jestem od 16 lat. W tym czasie czytałam teksty wielu praktykantów, stażystów, uczestników konkursów dla młodych dziennikarzy. Często oddawałam im teksty do poprawy i byłam zaskoczona słabym poziomem prac oraz brakami w warsztacie adeptów do zawodu.

Kinga Kozieł ma zaś zaledwie 14 lat i choć (póki co) nie stara się o pracę dziennikarki, bo jeszcze sporo lat szkoły przed nią, to gdyby kiedyś zapukała do naszej redakcji, z radością przyjęlibyśmy ją na praktykę. Dlaczego? Bo już dziś widać, że ma lekkość pióra, której mogą jej pozazdrościć dziennikarze z wieloletnim stażem. Ma też ogromny zasób słownictwa (to u obecnego pokolenia nastolatków nie jest takie oczywiste!) oraz wyobraźnię, w której pomysły na kolejne opowiadania, a może także na kolejne książki, rodzą się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Takie właśnie mam odczucia po przeczytaniu „Drogi do Prawdy” – książki, którą „połyka się” na jednym wdechu i z wielkim zaciekawieniem, bo akcja jest dynamiczna i wciąga od pierwszej chwili.

Kinga ma też w sobie niesamowitą dojrzałość i mądrość dorosłej osoby splecione z dziewczęcą ciekawością świata a nade wszystko z wiarą, do której otwarcie się przyznaje. To wszystko sprawia, że nie boi się poruszać tematów, z którymi nie od dziś zmagają się teologowie, a dla niej odpowiedzi na trudne pytania wydają się takie oczywiste…

Kindze za napisanie „Drogi do Prawdy” należą się wielkie brawa, a jeśli mogę jej coś doradzić, to warto, aby jak najwięcej pisała, szukała tematów i szlifowała pióro, bo mając w sobie taki potencjał, koniecznie trzeba go rozwijać. Trzeba również, aby miała wokół sobie ludzi, którzy będą coraz to wyżej ustawiać poprzeczkę, dawać kolejne zadania i krytycznie (a nade wszystko fachowo!) patrzeć, jakie postępy robi Kinga. Mam też nadzieję, że kiedyś sporo jeszcze usłyszymy o kolejnych dokonaniach tej super zdolnej dziewczyny.

Monika Łącka

dziennikarka „Gościa Krakowskiego”